Kloniki i inne podobne do Barbie

poniedziałek, 4 listopada 2013

Ona żyje!

Halloween za nami, nie obchodzę zupełnie ale pozwolę sobie jeszcze przez chwilę pozostać w upiornych klimatach.

Na początek muszę zrobić krótki wykład z literatury i kinematografii, aby można było w pełni zrozumieć tożsamość prezentowanej dziś lalki.

Większości z nas hasło „Frankenstein” kojarzy się ze źle pozszywanym zielonym potworem ze starego horroru wytwórni Universal. Mało kto wie, z doktor Victor Frankenstein (to on stworzył potwora) wziął się z powieści „Frankenstein, czyli współczesny Prometeusz” Mary Shelley z roku 1818, którą uważa się za zapowiedź gatunku sf. Co najśmieszniejsze, nazwisko doktora pochodzi od miejscowości Frankenstein, której współczesna nazwa to… Ząbkowice Śląskie! Tak, dr Frankenstein jest z Polski :P

Wracając do tematu potwora… Należy podkreślić, że Frankenstein to nazwisko doktora, a nie imię potwora, którego stworzył. Ponadto w tej całej historii tak naprawdę to nie monstrum jest potworem. Powieść Shelley to nie horror, nie jest nastawiona na grozę czy obrzydzenie. Skojarzenia z tępym monstrum to zasługa wytwórni Universal, która zniekształciła całą historię.

Oryginalna historia jest dużo bardziej obyczajowa (jest nawet romans, tragedia i zemsta)  i skomplikowana. Jej wymowa obraca się wokół dylematu równania się człowieka z Bogiem jako stwórcą, kwestią prawa stwórcy do decydowania o losach stworzonej przez siebie istoty oraz zasadniczego tematu odrzucenia.

Wszystkim gorąco polecam film z 1994 roku z fenomenalnym Robertem De Niro w roli potwora i młodziutką Heleną Bohnam Carter w roli narzeczonej (narzeczonej doktora, nie potwora) i całą masą innych gwiazd (jest nawet John Cleese). Film to spora dawka przygody, tajemnicy i tragicznego romansu, a  wszystko genialnie poskładane w całość. Po prostu klasyk w iście epickim, hollywoodzkim stylu:


 






Będąc przy temacie Frankentsteina nie mozna nie wspomnieć tej pani:
 


czyli narzeczonej Frankensteina (zdjęcie pochodzi z filmu "The Bride of Frankenstein" wcześniej wspomnianej wytwórni Universal). Tak naprawdę miała na imię Mary, tak jak autorka powieści.

Narzeczona to właśnie ta najbardziej tragiczna postać ze wszystkich, bo zrobiono ją z jednego ciała i mgliście pamiętała, czym/kim była "przedtem". Na koniec, z całego tego strachu i rozpaczy rozwaliła sobie nad głową lampę naftową (mam na myśli powieść, w niektórych ekranizacjach było inaczej).

Poniżej dwunastocalowa Narzeczona z serii Universal Studio's Monsters produkcji Hasbro z roku 1998:
 

Jak na potworę Narzeczona jest dosyć barwna i nadzwyczaj dobrze, dokładnie wykonana. Hasbro zadbało, by lalka miała ikoniczną już buzię aktorki Elsy Lanchester i wszelkie charakterystyczne dla postaci szczegóły, jak np. odklejającą się po bokach twarz:




charakterystyczny wyraz twarzy i kształt brwi:


 oraz laboratoryjny kaftan:

Ponieważ Narzeczona jest z czarno-białego filmu, Hasbro musiało dodać nieco od siebie. Oprócz kolorów Narzeczona otrzymała zaskakująco kształtne i dobrze artykułowane (jak na byłą martwą sztywniarę) ciało, całe w bandarzach:


Największym zaskoczeniem jednak były ukrywające się pod prześcieradłem białe szpilki. Bo w końcu czy bycie potworą oznacza, że nie można być modnym?

Narzczona dostała od producenta także wychudzone plecki...
 ... i dekolt. Ogółem ciało narzeczonej jest w rzeczywistości barwy czegoś między bladym fioletem a beżem.


Inne lalki - potwory z filmów Universal - już nie są niestety takie fajne. Planowałam dokupienie mojej Narzeczonej potwora-oblubieńca, ale zdjęcia znalezione w necie bardzo mnie zniechęciły, dlatego Narzeczona póki co pozostanie w roli tej nieszczęśliwej.

  
 Monster High mogą się schować! To ja jestem prawdziwym potworem z szafy!


Dochodzę do wniosku, że moja kolekcja coraz bardziej zaczyna się składać głównie z lalek "charakterystycznych"...

9 komentarzy:

RudyKrólik pisze...

Lalki charakterystyczne są ciekawe, bo często ze względu na mocno dyskusyjną urodę, nie są lubiane przez kolekcjonerów.
Na przykład ja, dotychczas raz widziałam na blogu "Narzeczoną" i wcale mi się ona nie spodziewała. Uważałam ją za topornego klocka.
Myliłam się.
Jest to strasznie fascynująca lalka.
Podoba mi się jej "odpadająca twarz", uwielbiam jej białe szpilki.
Ta fryzura przyprawia mnie o ciarki.
Popieram- MH mogą się schować!!

sinestro pisze...

Lalka rzeczywiście na zdjęciach (szczególnie tych w pudełku) wygląda nieco kwadratowo i męsko, ale to głównie przez ten kaftan usztywniony u góry i trochę dziwną twarz aktorki. W rzeczywistości jak się ją rozbierze jest dosyć szczuplutka i wysoka, pokusiłabym się nawet o przyrównanie jej ciała do Tonnerek, tylko jest mniejsza. Wszystko jej się ładnie zgina. Tylko ten jej nieszczęsny kartoflany nos...

Anonimowy pisze...

wow... genialna!

SpiG998 pisze...

Wow wygląda świetnie najbardziej podobają mi sie te rozcięte części na twarzy :)))

Stary_Zgred pisze...

Dobrze, że potwora nie ma w pobliżu, bo ona wcale go przecież nie chciała. Byliby nieszczęśliwi obydwoje, a tak - może dziewczę znajdzie sobie innego oblubieńca. Przecież "on" nie musi być wcale z horroru.
Na razie, pozostając w samotności, wygląda na zadowoloną. Może się do woli włóczyć po mrocznych miejscach i uczestniczyć w klimatycznych sesjach.

gosiaksz pisze...

no i fajnie, że kolekcja składa się z lalek charakterystycznych- są bardzo ciekawe =)
ja mam mosterkę Franię- rolkową =) bardzo ją lubię i kompletnie nic z wyjątkiem ubrania w niej nie zmieniam- czekam, aż dla niej chłopaka wymyślą

Ashoka pisze...

Genialna jest. Zawsze podobał mi się jej fryz i ta panna taki ma. Genialny pomysł z bandażami i do tego szpilki:) super. Lalka może ma trochę kanciastą urodę, ale za to jest bardzo charakterna:)

sinestro pisze...

Mi najbardziej podoba się Twoja Jaszczura :) bo lubię motyw smoczy, a w dodatku jeszcze u lalki...

Ulta58 pisze...

Lalki charakterystyczne moją coś w sobie,są ciekawe ,niespotykane.Franiowa panna jest super.