Kloniki i inne podobne do Barbie

niedziela, 23 lutego 2014

B jak Balon

Dziś drugie hasło z zabawy zapodanej przez Minimagine z bloga http://lalkami.blogspot.com/ pt. "LALKOWY ALFABET 2014", w której biorę udział.

Na dzień dzisiejszy przypada hasło BALON.

Tym razem hasło nie jest jednoznaczne, co jest bardzo fajne, więc zdjęcia są dwa :)

Pierwsze niekoniecznie z udziałem Barbie, ale wciąż lalkowe. Bawarski chłopczyk z celuloidu pod łapkę ze szklanym Panem Pandą :) :) :) Obaj w rozmiarze mini-mini. W tle pierwsze przebiśniegi na osiedlu, bo (odpukać) w Poznaniu pojawiła się już wiosna.


Drugie foto z Midge w roli nieustraszonej Amelii Earhart, która przywędrowała do mnie od SpiG998. W sumie to lalka sama mogłaby pozować do zdjęcia bez dodatków, bo przy całym swoim uroku i artykulacji głowę ma wielką i rozdętą jak balon.

Balon jest z masy papierowej i przytargałam go bardzo dawno temu z second-handu. Nie wiedziałam za bardzo po co mi toto, ale był fajny i przeczuwałam, że kiedyś nadejdzie dzień, kiedy się przyda :D




Następne hasło: cekiny!!! To dopiero będzie pole do cudowania z lalkami, hihi :P

poniedziałek, 17 lutego 2014

Wyzwanie fotograficzne: A jak AGRAFKA

Ja również biorę udział w zabawie fotograficznej "LALKOWY ALFABET 2014" organizowanej na blogu http://lalkami.blogspot.com/ :) Robię coś takiego pierwszy raz i już przy pierwszym haśle miałam sporo radochy. Fotograf ze mnie co prawda żaden, ale pobawić się można.

Dzisiejszy dzień sponsoruje literka A jak AGRAFKA.


.
.
.
.
.
.



czwartek, 13 lutego 2014

Z KOPYTA kulig rwie...

Ostatnio pół świata żyje olimpiadą w Soczi. Kilka lat temu podobny szał panował w związku z igrzyskami zimowymi w Salt Lake City w 2002 roku (dwa medale dla Adama Małysza, podobno jeden z najlepszych występów Polaków na zimowych zawodach).

Z tymi poprzednimi zawodami z 2002 roku ma związek prezentowana dziś Barbie.

Szczerze mówiąc, zupełnie nie wiem, dlaczego ją nabyłam i co ja sobie wtedy myślałam. Na pewno znacie to uczucie, kiedy coś jest tak dziwne, że aż fajne. Ta konkretnie Barbie należy do lalek, z którymi właściwie nie wiadomo, co zrobić. Jest dziwaczna, do niczego nie pasuje i ogólnie: z czym to się je???

Jedno jednak jest pewne - problem wiecznie gubiących się bucików został rozwiązany! :P



Takimi właśnie kopytami została obdarowana Fire and Ice Barbie, wydana przez Mattel z okazji igrzysk w Salt Lake City.



Zadaniem projektanta było stworzenie Barbie, która wizerunkiem oddawałaby zimowego ducha zwycięstwa. Pojawiła się w dwóch wersjach. Osobiście bardzo lubię projekty Mattela ukazujące tematy abstrakcyjne, bo zazwyczaj zostają fajnie i ciekawie ujęte wyglądem lalki.

Największy plus? LODOWA BIŻUTERIA!
(no i co, że z akrylu)


Na zdjęciach słabo to widać, ale buziunia lalki jest subtelnie perłowa i mieniąca, a sam winyl ma mój ulubiony mleczny odcień :)







  
Bardzo bym chciała zaprezentować Wam Fire and Ice w codziennej, normalnej stylizacji, ale niestety tylko płaszcz można zdjąć, reszty już nie :( Jest to podstawowy minus, ale dużo kolekcjonerskich Barbie tak ma. Następnym minusem jest usmarowany klejem kokon na głowie.



Jeszcze raz kopytka...





 "Ale tu nudy, lecę na paradę techno!"
:P