Kloniki i inne podobne do Barbie

sobota, 31 października 2015

Elwira

Przepraszam wszystkich odwiedzających tego bloga za długą ciszę, przez ostatni czas miałam dużo problemów rodzinnych, ale już wszystko jest ok i mogę wrócić do lalek i lalkowania :)

Dziś będzie wyjątkowo tematycznie, bo prezentowana lalka trafiła do mnie akurat na Halloween i pasuje idealnie na 31 października ;-)

W normalnych okolicznościach w życiu bym tej lalki nie miała w kolekcji, bo jak na Barbie to cenę ma straszną, ale nadarzyła się okazja zrobić korzystny handel wymienny, no i jest! Zaczęło się od tego, że córka znajomej otrzymała od chrzestnych na urodziny lalkę, a ci bardzo chcieli się wykazać wypasionym prezentem i szarpnęli się na "lalkę z USA". Niestety, mamie dziewczynki prezent wyjątkowo się nie spodobał, bo lalka niby ładna, ale bardzo "satanistyczna" i jej dziecko nie ma prawa bawić się czymś takim.


Dogadałyśmy się i w zamian za pudło księżniczek lalka wylądowała u mnie.


Proszę Państwa, Misstres of the Manor!!!
(w tym momencie należy sobie wyobrazić szaleńczy chichot)


Cały zamysł projektanta najlepiej ukazuje filmik promocyjny:



Super sprawa, że Mattel kręci takie mini reklamy - nie mogę się napatrzeć na scenografię.

Misstres jest trzecią lalką w serii Haunted Beauty i trzeba przyznać, ze "nawiedzenie" bije od niej z kilometra. Niby pięknota, ale w pokręcony i straszny sposób - tak jak lubię! To, co mnie urzekło w niej najbardziej to to, że w przeciwieństwie do swoich koleżanek z serii nie jest typowym halloweenowym straszydłem (poprzednie to zjawa i wampirzyca). Bardziej podchodzi pod gotyckie, nawet historyczne klimaty. Ubrano ją w śliwkowy strój z tafty jakby z epoki wiktoriańskiej, dodano odpowiednie akcesoria i voila, ekscentryczna właścicielka nawiedzonej rezydencji! 








W dodatku jest molem książkowym!



Tytuł to "Life in the Scream House"

Z akcesoriów lala otrzymała zestaw kluczy (ale niedomykające się kółko grozi utratą kluczyków), książkę i staroświecki kandelabr. Klatkę dla ptaków dodałam jej sama. Jednak największym zaskoczeniem są artykułowane ręce (szpony) osadzone na ciele Model Muse, które samo w sobie  jest niestety sztywne i nieruchliwe.






Lalka dostała imię Elwira. Idealnie pasuje do sesji w jesiennym, więdnącym ogrodzie.

















Elwira jest z roku 2014. W serii dotychczas ukazały się jeszcze:










Marzy mi się wampirzyca, może mi się kiedyś poszczęści tak jak z Elwirką :-)