Kloniki i inne podobne do Barbie

niedziela, 17 listopada 2013

Miss Tarantino

Nie, nie chodzi o nikogo z rodziny Quentina Tarantino :) 

Dziś będzie mowa o lalce najbardziej bliskiej mojej własnej osobie. Dlaczego? Bo tak jak ja ma fioła na punkcie błyskotek!

Ale od początku... 

Istnieje pewna projektantka biżuterii o nazwisku Tarantino. Tak jak jej biżuteria, osoba ta jest bardzo wyjątkowa, a charakterystyczny image doskonale oddaje ducha jej twórczości:


Ku radości wszystkich entuzjastów Barbie, pani Tarantino zaprojektowała dla Mattela lalkę Barbie, która ukazała się w roku 2008 oznaczona jako Gold Label.

Tarina Tarantino

Jak przystało na lalkę projektantki biżuterii, ta Barbie posiada masę świecidełek. Bijącym po oczach elementem charakterystycznym są jej fantastyczne, szokująco różowe pukle.

Jako że lalka to Gold Label, jest koszmarnie droga nawet w stanie używanym. Na mojej "chciej liście" była od zawsze, lecz właśnie ze względu na cenę była w raczej odległych planach zakupowych. Wszyscy, którzy znają mnie od strony autorskich porcelanek wiedzą, że kocham wykoralikowane, bogate stylizacje. Nie liczyłam nawet, ze uda mi się trafić Tarinę gdzieś pokątnie, bo który kolekcjoner chciałby się z nią rozstać?

Ku mej dzikiej radości udało mi się ją odkupić od nie-kolekcjonera. Cena niska nie była, ale specjalnie mnie po kieszeni nie przetrzepało, jednak lalka była nawet nie z drugiej ręki, ale chyba z piątej (potem udało mi się okazyjnie kupić drugą, ale została wymieniona na coś znacznie lepszego :P). Brak ubranka, jeden kolczyk, brak akcesoriów, lekko rozruszana i tapirowane, WYPROSTOWANE WŁOSY. Pal licho ciuszki, ale jak można było wyprostować jej cudne loki?!

No nic, najważniejsze, że nikt jej tych włosów nie obciął, a ja spełniłam swoje marzenie i mam tę charakterystyczną perełkę u siebie.

Tak oto Tarina Tarantino, goła i biedna trafiła do mnie. Od razu zaprzyjaźniła się z Mortycją, która pożyczyła jej jedną ze swoich kreacji (całe szczęście, ze Tarina przyszła goła, bo Mortycja dostałaby zawału na widok pasteli :P).


Lalka, mimo że z założenia jest modelką, fotogeniczna za bardzo nie jest. Jej włosy, mimo że piękne i bardzo dobrej jakości, odbijają światło (słoneczne i sztuczne), przez co trudno zrobić Tarinie w miarę ładne, realne zdjęcie. No i do tego sztywne jak miotła ciało model muse, które daje raptem dwie pozy na krzyż. Ale nic to! Kreskówkowa uroda Tariny broni się sama i o dziwo róż włosów ładnie komponuje się z innymi neonowymi elementami.







 Ach, te rootowane rzęsy!!!






Od dziś róż to nowa czerń!




W necie wyszperałam jeszcze coś jakby ludzką Tarinkę-lalkę:
Jakoś mi się nie podoba...


Na koniec zapowiedź i ogłoszenia parafialne.

Po pierwsze, niedługo zaprezentuję kolejne Barbie - OOAKi. Jedna już w tym tygodniu. Napiszę tylko, że pierwsza ma osobowość mnogą i pociąg do mątew, a druga obsesję na punkcie pieniędzy i jest nieco przerysowana :) 

Tymczasem zapraszam do Lalkarni, mojego drugiego bloga (adres: lalkiplusmisie.blogspot.com), którego przeniosłam tu z pingera.

Pozdrawiam wszystkich i życzę spokojnego, miłego tygodnia!

9 komentarzy:

SpiG998 pisze...

Wow tez ją chcę od dzisiaj jest już na mojej liście :P
Śliczna jest Ciesze się że ją masz musisz ją wziąć na spotkanie :)))
nie mogę się już doczekać

IHime pisze...

Tarina ma w sobie coś niezwykłego, jest również jedną z moich ulubionych lalek. Też nie wierzyłam, że ją upoluję w sensownej cenie, ale się udało. :) Gratuluję!

sinestro pisze...

I ja Tobie gratuluję! Obyśmy miały takie szczęście do innych wymarzonych okazów.

RudyKrólik pisze...

Zabawne jest, że ten róż, na widok którego uciekałabym w podskokach, gdybym go spotkała na ulicy, na Tarinie jest tak absolutnie na miejscu ;)
Lalki nie ma na mojej "chciejliście" bo jest zwyczajnie za droga!
Loki możesz jej sama zakręcić ;)

Ulta58 pisze...

Piękna !!!!

Stary_Zgred pisze...

Różowy rzęsiorek!
Szkoda, że różowa farba do włosów nie jest akceptowalna w "codziennym" użyciu świetnie byłoby od czasu do czasu zobaczyć na ulicy kobietę z tak wesołym, żywym kolorem włosów.

Anonimowy pisze...

Jaki fajny pomysł na sesję :)

sinestro pisze...

Dzięki :) Fotograf ze mnie żaden, ale nadrabiam entuzjazmem.

Ashoka pisze...

Jak nie przepadam za różem to w tym wcieleniu jest ok:)